Выбери любимый жанр

Sanety - Шекспир Уильям - Страница 3


Изменить размер шрифта:

3

19

O čas! Lvu — prytupi ty kipciury,

U tyhra złoha — z paščy ikły rvi,

Prymuś ziamlu hłytać svaje dary

I fieniksa spali ŭ jaho kryvi;

Tasuj naš hod, rabi što chočaš z im,

Kruci naš sviet, jak zdumaješ kali, —

Adzin złačyn zabaraniu pry tym,

Złačyn strašniejšy samy na ziamli.

Ty nie čapaj lubimaha čała,

Jaho piarom stareckim nie krani,

Kab, jak uzor, krasa jaho žyła

Na ŭsie nastupnyja časy i dni.

Ale kali ty ŭsio ž tki zakranieš,

Jaho krasu moj abaronić vierš!

20

Žanočy tvar dała tabie pryroda,

Z bolš daskanałaj navat pieknatoj.

Mianie pryvabiła tvaja uroda, —

Ty pan i pani dla dušy majoj.

Piaščotny pohlad, ščyry i pryhožy,

U pazłacistasć apranaje sled.

Mužčyn jon vabić siłaju vialmožnaj,

Sardečnasciu čaruje jon kabiet.

Ciabie pryroda ładziła žančynaj,

Pasla adnu drabničku dadała,

Što nie patrebna mnie nijakim čynam,

A dla žančyn pryvabnaju była.

Kali takaja sprava — mnie luboŭ,

A im — jak možna bolš jaje pładoŭ.

21

Natchniennia ja nie maju ad krasy,

Jakaja zvonku ŭsia nafarbavana,

Choć mnohija raŭnujuć hałasy

Jaje da nieba, sonca, akijana.

Uspomnić možna pierły ŭsioj ziamli

Ci paraŭnać da miesiaca, da zorak.

I kvietki, što z-pad sniehu rascvili,

Da vieršavanych pryplasci havorak.

Ale nie ŭ hetym praŭda pradviakoŭ,

I charastvo nie tolki ŭ zornaj šacie, —

Maja kachanaja, maja luboŭ

Pryhoža tak, jak rodžany ad maci.

Lepš pra luboŭ skazać by ja nie moh,

Maja luboŭ — dla serca, nie na torh.

22

Nie daviadzie mnie lustra, što stary ja,

Pakul tvajo junactva nie minie.

Kali ciabie čas zmorščkami uskryje,

Tady skažu: «Para pamierci mnie!»

Krasa tvaja mnie apranaje serca,

Jano žyvie ŭ tvaich hrudziach daŭno.

I kožnaje z padvojnaj siłaj bjecca,

Jany choć paasobna — jak adno.

Maja luboŭ! Tak mnoha ŭ sviecie złoha,

Vyscierahajsia ž pilna ty biady!

Jak maci syna piestuje małoha,

Ciabie ja budu dahladać zaŭždy.

Dva sercy našy majuć los adziny:

Žyccio i smierć ich da adnoj chviliny.

23

Jak toj akcior, zbiantežyŭšysia, stanie,

Zhubiŭšy roli vyzubranaj nić,

Ci biezrazvažny, ŭ razzłavanym stanie,

Zniamieje, sił nie mieŭšy havaryć, —

Tak ja zamoŭk, bo słovaŭ bolš nie maju,

Jakimi nadaraje nas luboŭ.

Ale ž jana, mahutnaja takaja,

Mianie navučyć havaryć biez słoŭ.

Niachaj tłumačyć kniha movu serca,

Jak abaronca krasamoŭny moj.

Chaj u radočku kožnym adhukniecca,

Što varty ŭznaharody ja tvajoj!

Pačujem pra luboŭ z niamych radkoŭ?

Vačyma słuchać vučyć nas luboŭ!

24

Tvoj vobraz, na zdziŭlennie mastakam,

U sercy voka mnie majo stvaryła.

Žyvaja rama dla jaho — ja sam.

U im — vydatnaja mastactva siła.

Kab asałodu mieć ad pieknaty,

Spynicca treba pozirkam na ramie.

A vokny ŭsie ŭ majoj majsterni ty

Zaškliła čaraŭničymi vačami.

Siabrujuć našy vočy miž saboj:

Maje ciabie narysavali ŭ sercy,

A sonca chodzić praz tvaje za mnoj,

Kab na krasu tvaju lepš nahladziecca.

Na žal, maje rysujuć tolki toje,

Što bačać, serca ž im pakul čužoje.

25

Chto z-pad ščaslivaj zorki maje los,

Toj hanarycca tytułami moža.

A mnie luboŭ dla ščascia jon prynios,

Z joj samy bolšy ŭ sviecie ja vialmoža.

Nibyta kvietki ŭ soniečnym sviatle,

La ŭładara krasujuć favaryty.

A zhasnie sonca ŭ viečarovaj mhle,

Nachmurycca ŭładar — i ŭsie zabyty.

Mieŭ vajavoda mnostva pieramoh,

Jaho imia hučała, jak malitva.

Kali ž apošniaj dasiahnuć nie moh —

Zabyty jon sa słavaju ŭsich bitvaŭ.

Maich zasłuh nichto nijak nie zdymie:

Lubiŭ, lublu i budu viek lubimy.

26

Majho kachannia pan! Jak tvoj vasał,

Biazmiežna vartasciam tvaim addany,

Piśmovaje pasolstva ja pasłaŭ,

Choć biez dascipnasci, ale z pašanaj.

Na žal, prydatnych słoŭ ja nie znajšoŭ,

Kab vykanać pačucci-letucienni.

Prymi ž maich harotnikaŭ pasłoŭ

I aprani dušy svajoj adzienniem.

Mahčyma, zorki, što kirujuć mnoj,

Viaduć mianie u kraj niaznany svietu,

Svajoju pramianistaju krasoj

Maju adznačać i azdobiać metu.

Tady i ja pryznajusia u tym,

Jak ščyra mnoj ty zaŭsiahdy lubim.

27

U ciažkaj stomie ja šukaju łožak,

Kab supačyć i ciełam i dušoj.

Dy i adtul imknucca ŭ padarožža,

Jak pilihrymy, dumki za taboj.

U dalni kraj, pad zasciłaju nočy,

Ciabie šukajučy, latuć jany.

Choć baču toje, što slapoha vočy,

Ale mianie maje minajuć sny.

Da darahoha ŭsiudy josć daroha,

Rysuje mnie zamiłavannia zrok

Tvoj dziŭny vobraz charastva takoha,

Pierad jakim zichcić viasiołkaj zmrok.

Nie maju ja spakoju praz kachannie,

Choć pryjdzie noč, choć ranica ustanie.

3
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Шекспир Уильям - Sanety Sanety
Мир литературы