Выбери любимый жанр

Sanety - Шекспир Уильям - Страница 4


Изменить размер шрифта:

4

28

Dy jak ža mnie svajoj pazbycca stomy,

Kali niama patoli mnie nidzie?

Za mnoju skrucha sciežkaju znajomaj

Praz noč u dzień, praz dzień u noč idzie.

Miž dniom i nočču niepryjazni mnoha,

Ale i družby ŭ ich byvaje šmat,

Kali niasuć mnie smutak, i tryvohu,

I uspaminy niezvarotnych strat.

Kab ubłahać i ułahodzić zołak,

Kažu, što ty zichciš jaho krasoj.

Kali niama u nočy jasnych zorak,

Kažu, što ty sviatliš jaje saboj.

Ale štodnia ciažej maja pakuta,

Ale štonočna moj harčeje smutak.

29

Zniasłaŭleny ludskoj niapraŭdaj, losam,

U nieba šlu ja smutak horki moj.

Ale moj lamant nie skranie niabiosy

Z ich abyjakasciu, da sloz hłuchoj.

Byvaje zajzdrasć horš samoha kata,

Na ŭłasny skarb zabycca z joj hatoŭ.

Zajzdrošču ŭsim, nadziejami bahatym,

Na talenty ščaslivym, na siabroŭ.

Kali ž ciabie, u toj chvilinie samaj,

Zhadaju ja, dyk stanu ŭraz druhim.

Niby žaŭruk pierad niabiesnaj bramaj,

Maja duša tabie spiavaje himn.

Za uspaminy pra tvaju luboŭ

Nie ŭziaŭ by ja bahacci karaloŭ.

30

Kali na sud maŭklivych, hornych dum

Ja vyklikaju dzion minułych dziei,

Mianie piakielny ahartaje sum

Pa ŭsim, što stracili maje nadziei.

Z maich vačej biahuć patoki sloz

Za ŭsich, addadzienych syroj mahile.

Šukaju tych, što ŭziaŭ dačasna los,

Što ja lubiŭ i što mianie lubili.

Rachunak prahladajučy daŭhi,

Žachajusia nad im ad kožnaj straty.

I znoŭ płaču, nibyta za daŭhi,

Za toje ŭsio, za što davaŭ ja płatu.

Ciabie ž zhadaŭšy, dumaju: «Iznoŭ

Utraty ŭsie ŭ tabie adnoj znajšoŭ!»

31

A sercy tych, zabrany što niabytam,

Ja čuju ŭ sercy i ŭ hrudziach tvaich.

Tvajo abličča dziŭnaje spavita

Sviatłom vačej i vodzirkami ich.

Ja horka płakaŭ na mahilnych plitach

Pa tych usich, čyj dzień dačasna zhas.

Ciapier jany pryjšli iznoŭ, nibyta

Na čas karotki pakidali nas.

Jak by na schoŭ jany taboju ŭziaty,

Dla serca miłyja, lubimyja usie.

I kožny z ich, zamiłavannia varty,

Majho kachannia častačku niasie.

Jak adlustrovak mnoju ŭsich lubimych,

Ty nada mnoj panuješ razam z imi.

32

Kali navieki lahu ja ŭ trunie,

A smierć maje zasyple pracham kosci,

Zhadaješ ty jak-niebudź pra mianie

I pačytaješ z knihi hetaj štości.

Paetaŭ novych, zdolnych pryjdzie šmat,

Zvančej ich ryfmy buduć niezraŭnana.

A ŭsio ž tvajoj ja budu ŭvahi vart, —

Ciabie lubiŭ sardečna i addana.

Skažy ŭsim im: «Kali b moj druh nie zhas

I za žycciom paznaŭ by licha mieniej,

Nie horš by jon tvaryŭ za mnohich vas,

Nie horšym byŭ by ŭ vašym pakalenni.

Šanuju vas za hučnasć vašych słoŭ,

Jaho lublu za ščyruju luboŭ».

33

Ja nieadnojčy bačyŭ, jak svitannie,

Pacałavaŭšy vierchaviny hor,

Šle pazłacistaje svajo vitannie

Јuham zialonym, na błakit azior.

Ja i takoje bačyŭ, jak raptoŭna,

Addaŭšysia samochać voli chmar,

Išoŭ na zachad uładar čaroŭny,

Schavaŭšy splamleny, jak katam, tvar.

Tak i majo ŭzychodziła sviaciła,

Pazałaciŭšy moj ščaslivy čas.

Tak i majo niadoŭha mnie sviaciła,

Z im čas ščaslivaha kachannia zhas.

Kali na niebie sonca maje plamy,

Čamu ž nie być im u ziamnych taksama?

34

Ty mnie cudoŭny dzień daklaravała,

Kab biez płašča ŭ darohu ja pajšoŭ.

I ty ž dazvoliła, kab chmar navała

Mianie dahnała, tvoj zaćmiŭšy schoŭ.

I što z taho, što doždž utajmavany,

Taboj absušan zbity buraj tvar?

Ci ž to balzam, što zvonku hoić rany,

A ŭ asiarodku nie spyniaje žar?

Tvaja spahada nie ŭtajmuje serca,

Ad smutku ziełla mnie nie pryniasie.

Ŭsio toj ža kryž pakuty zastaniecca,

A ŭ sercy kryŭdy zastanucca ŭsie.

Ale ty płačaš. Pierły ščyrych sloz

Na vykup kryŭd usich mnie los prynios.

35

Ty nie sumuj! Usiudy chiby josć:

Na ružach dzidy, tvań na dnie krynicy,

Čarviak nikčemny błocić pryhažosć,

A sonca cieniem miesiaca zaćmicca.

Ŭsie pamylajucca. I ja nie miepš,

Darujučy tabie hrachi ciažkija.

Ja hrešny sam, i hrešny hety vierš,

Kali nie bačyć chiby jon takija.

Ciabie ja vinavaču na sudzie

I na sudzie ž ciabie abaraniaju.

Kudy luboŭ i nienavisć viadzie:

Ja sam z saboj vajnu raspačynaju!

Ty abakraŭ mianie, cudoŭny złodziej,

A ja ciapier prašu ciabie ab zhodzie!

36

Choć my ŭdvaich z taboj dasiul byli,

Adna istota my ŭ svaim kachanni.

Kali dakor nam vysliznie kali, —

Niachaj da adnaho mianie prystanie.

Takaja dola sudžana dla nas:

Biahuć asobna našy kalainy.

Nas pazbaŭlaje asałody čas,

Kradzie ŭ kachannia svietłyja chviliny.

Nie razumieju, ŭ čym maja vina,

Čamu luboŭ chavać ja mušu ŭ sercy?

I ty, kab hańbu nie paznać da dna,

Sa mnoj nie možaš pry ludziach sustrecca.

Chaj tak i budzie! Honar čysty tvoj,

Jak i luboŭ, — jon razam z tym i moj!

37

Starym baćkam uciechu syn daje,

Upeŭnienasć daje ŭ junackaj sile.

Tak i mianie ŭsie vartasci tvaje

Na schile dzion niby uvaskrasili.

Tvoj rozum jasny, słava, pryhažosć,

Zdaroŭie, rod słavuty staradaŭni —

Usio najlepšaje, ŭ tabie što josć,

Pieradajecca mnie z zamiłavanniem.

Bolš nie kulhavy, nie samotny ja,

Z tvaich darunkaŭ moc iznoŭ ja čuju,

A pramianistasć čystaja tvaja

Maleńkaj častačkaj mianie siłkuje.

Čaho b tabie ni pažadaŭ ciapier, —

Usio najlepšaje josć u ciabie!

4
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Шекспир Уильям - Sanety Sanety
Мир литературы