Выбери любимый жанр

Diabelska Alternatywa - Forsyth Frederick - Страница 9


Изменить размер шрифта:

9

– To rzeczywiscie nie ma zadnego sensu – zgodzil sie Benson. – Wyslalem na miejsce paru naszych agentow, ale nie mam od nich jeszcze zadnego raportu. Prasa radziecka milczy na ten temat jak grob. Moi spece od rolnictwa wielokrotnie przegladali twoje zdjecia na wszystkie strony. Ale i oni nie potrafia wytlumaczyc, dlaczego to wszystko uklada sie tak przypadkowo. Zadne rozsadne wyjasnienie tu nie pasuje. A ja, jak wiesz, musze dostarczyc prezydentowi szacunkowych danych na temat przypuszczalnej wielkosci tegorocznych zbiorow w ZSRR. I musze to zrobic szybko.

– Nie bede przeciez fotografowal wszystkich pol pszenicy i jeczmienia w calym Zwiazku Radzieckim – zaprotestowal Taylor. – Caly system Kondor musialby pracowac nad tym przez wiele miesiecy, a przeciez nie dostane go do wylacznej dyspozycji.

– Tak, to niemozliwe – przyznal Benson. – Potrzebuje ciagle informacji o ruchach wojsk wzdluz granicy chinskiej, o garnizonach w poblizu Turcji i Iranu. Musze nieustannie obserwowac dyslokacje oddzialow Armii Czerwonej w Niemczech Wschodnich i nowe rakiety SS-20 za Uralem.

– A wiec moge sie opierac jedynie na procentowym obliczeniu szkod, widocznych na tych zdjeciach, ktore juz mamy, i ekstrapolowac te dane na caly kraj – podsumowal Taylor.

– Tylko trzeba to zrobic madrze – mruknal Benson. – Wolalbym, zeby nie powtorzyla sie sytuacja z siedemdziesiatego siodmego roku.

Taylor az skrzywil sie na to wspomnienie, choc w tamtym fatalnym roku nie byl jeszcze szefem Krajowego Biura Rozpoznania. W 1977 roku amerykanska machina wywiadowcza dala sie nabrac na gigantyczna mistyfikacje. Przez cale lato eksperci CIA i Departamentu Rolnictwa zgodnie zapewniali prezydenta, ze zbiory zboz w ZSRR wyniosa 215 milionow ton. Delegacjom rolnikow odwiedzajacym Rosje pokazywano pola, na ktorych rosla piekna, zdrowa pszenica; w rzeczywistosci pola takie nalezaly do wyjatkow. Rozpoznanie fotograficzne tez okazalo sie bledne. Jesienia owczesny sekretarz generalny, Brezniew, spokojnie oznajmil, ze w ZSRR zebrano tylko 194 miliony ton ziarna roznych upraw zbozowych.

W rezultacie cena amerykanskiej nadwyzki zbozowej oczywiscie podskoczyla. Wszyscy byli pewni, ze Rosjanie beda musieli teraz kupic okolo 20 milionow ton. Nic z tego! Jak sie okazalo, juz w ciagu lata Moskwa, dzialajac przez podstawione firmy, glownie francuskie, wykupila na pniu dostatecznie duzo zboza, by po starej, niskiej cenie pokryc przewidywany deficyt. Przez tych samych posrednikow wynajeto tez statki, a kiedy, zaladowane w Stanach, byly juz w drodze powrotnej do Europy Zachodniej, skierowano je do radzieckich portow. Sprawe pod kryptonimem “Afera Zadlo” pamietano w Langley do dzis.

Carl Taylor wstal.

– Dobrze, Bob, wracam do roboty. Moze trafia sie nam jakies lepsze zdjecia.

– Carl! – glos DCI zatrzymal go w drzwiach. – Ladne zdjecia to nie wszystko. Od pierwszego lipca chce miec Kondory z powrotem do obserwacji wojskowych. Sprobuj do konca miesiaca oszacowac przewidywane zbiory. Przy wszelkich watpliwosciach liczcie raczej in minus. A jesli twoi chlopcy znajda cos ciekawego – cokolwiek by to bylo, rozumiesz? – niech wracaja w to samo miejsce i fotografuja od nowa. Musimy, do cholery, dowiedziec sie w jakis sposob, co sie wlasciwie dzieje z ta ich pszenica.

Satelity prezydenta Matthewsa mogly widziec prawie wszystko, co dzialo sie w ZSRR – nie mogly jednak widziec Harolda Lessinga, jednego z trzech pierwszych sekretarzy w biurze radcy handlowego Ambasady Brytyjskiej w Moskwie, siedzacego tego ranka przy swoim biurku. Moze i dobrze, bo nie byl to widok budujacy, a on pierwszy zgodzilby sie z taka opinia. Byl blady jak sciana i czul sie bardzo podle.

Misja brytyjska w stolicy ZSRR miescila sie w pieknym, starym, przedrewolucyjnym palacyku przy Nabrzezu Maurice'a Thoreza, z ktorego polnocnych okien, ponad rzeka Moskwa, mozna ogladac poludniowa sciane Kremla. Kiedys, w czasach carskich, nalezal do kupca, ktory na handlu cukrem dorobil sie byl milionow; po rewolucji kupili go Brytyjczycy. Od tej pory az po dzien dzisiejszy rzad radziecki probuje go odzyskac. Lokalizacja ambasady nie podobala sie zwlaszcza Stalinowi. Codziennie, gdy wstawal, z okien swego prywatnego apartamentu musial ogladac nienawistna flage Union Jack, trzepoczaca na porannym wietrze. Wprawialo go to we wscieklosc.

Ale dla biura radcy handlowego zabraklo miejsca w tym eleganckim, kremowozlotym palacyku. Znalazlo sie ono w ponurym kompleksie tandetnych powojennych biurowcow, dwie mile od ambasady, przy Prospekcie Kutuzowa, niemal naprzeciwko hotelu “Ukraina”, przypominajacego tort weselny. W tym samym kompleksie, ze wspolna brama, zawsze strzezona przez kilku czujnych milicjantow, znajduje sie pare ponurych blokow mieszkalnych przeznaczonych dla personelu dyplomatycznego co najmniej dwudziestu ambasad. Caly ten obiekt nazywany jest osiedlem dla dyplomatow albo bardziej oficjalnie dla korpusu dyplomatycznego.

Gabinet Harolda Lessinga znajdowal sie na ostatnim pietrze bloku biura radcy handlowego. Kiedy w pewnym momencie Lessing stracil przytomnosc (byla godzina dziesiata trzydziesci rano w piekny majowy dzien), halas rozbijanego telefonu, ktory sciagnal z biurka osuwajac sie na dywan, zaalarmowal pracujaca w sasiednim pokoju sekretarke. Spokojnie i bez paniki wezwala radce handlowego, ktory przy pomocy dwoch mlodych attache odprowadzil Lessinga, juz prawie zupelnie przytomnego, ale chwiejacego sie jeszcze na nogach, do jego mieszkania na szostym pietrze w oddalonym o sto krokow bloku numer 6.

Zaraz tez zadzwonil do glownego budynku ambasady na Nabrzezu Maurice'a Thoreza i powiadomil szefa kancelarii o tym, co zaszlo. Poprosil tez o przyslanie lekarza ambasady. W poludnie, po zbadaniu Lessinga w jego wlasnym lozku, lekarz poszedl porozmawiac z radca handlowym. Radca przerwal mu jednak gwaltownie i zaproponowal, wspolna jazde do ambasady i narade z udzialem szefa kancelarii. Dopiero znacznie pozniej poczatkowo zaskoczony doktor, zwykly brytyjski lekarz, zatrudniony na trzyletnim kontrakcie w ambasadzie w randze pierwszego sekretarza, zrozumial, dlaczego takie zachowanie bylo konieczne. Szef kancelarii zabral ich obu do specjalnego zabezpieczonego przed podsluchem pomieszczenia w gmachu ambasady. Budynek biura radcy handlowego takich zabezpieczen nie mial.

– To krwawiacy wrzod zoladka – wyjasnil medyk dwom dyplomatom, gdy znalezli sie juz w podziemiu. – Ten stan trwa prawdopodobnie od paru tygodni, a moze nawet miesiecy, ale pacjent myslal, ze to tylko nadkwasota. Przypisywal to ogolnemu przemeczeniu i lykal tony tabletek przeciw nadkwasocie. Co za glupota! Powinien byl przeciez przyjsc do mnie.

– Czy to wymaga hospitalizacji? – spytal szef kancelarii, patrzac w sufit.

– Tak, oczywiscie. Mysle, ze bede mogl mu to zalatwic w ciagu paru godzin. Tutejsi lekarze sa w tym calkiem dobrzy.

Zapanowalo milczenie. Dyplomaci wymienili znaczace spojrzenia. Obaj mysleli o tym samym. Obaj w przeciwienstwie do lekarza wiedzieli, bo musieli ze wzgledu na swe obowiazki to wiedziec, jaka naprawde funkcje pelnil Lessing w ambasadzie. Radca pokrecil przeczaco glowa.

– To niemozliwe – powiedzial cicho szef kancelarii. – Nie w przypadku Lessinga. Musimy wyprawic go do Helsinek najblizszym popoludniowym lotem. Czy zagwarantuje pan, ze wytrzyma te podroz?

– Alez z pewnoscia… – zaczal lekarz i zawahal sie. Dopiero teraz zrozumial, dlaczego musieli jechac trzy kilometry, aby przeprowadzic te rozmowe. Najwidoczniej Lessing byl rezydentem Intelligence Seryice w Moskwie. – Tak, oczywiscie. Ale… pacjent jest nadal pod wplywem przebytego wstrzasu i przypuszczalnie utracil sporo krwi. Podalem mu sto miligramow pethidyny w celu usmierzenia bolu. Moge wstrzyknac nastepna taka dawke o trzeciej po poludniu. Jesli zostanie odwieziony na lotnisko i bedzie mial odpowiednia opieke w podrozy, wowczas moze leciec do Helsinek. Ale natychmiast po przylocie musi sie znalezc w szpitalu. Najlepiej bedzie, jesli sam z nim polece, zeby tego dopilnowac. Jutro bede z powrotem.

Szef kancelarii uniosl glowe.

– Doskonale. Dam panu na to nawet dwa dni. I, jesli bylby pan laskaw, moja zona ma liste drobiazgow do kupienia. Zgoda? Dziekuje pieknie. Zaraz zalatwie wszystkie formalnosci.

Prasa codzienna, magazyny ilustrowane i ksiazki sensacyjne od wielu lat donosza, ze centrala tajnej brytyjskiej sluzby wywiadowczej (SIS albo MI 6) znajduje sie w pewnym biurowcu w londynskiej dzielnicy Lambeth. Informacje te wywoluja ciche rozbawienie i ironiczne usmiechy na twarzach pracownikow “Firmy” – takiego roboczego, nieoficjalnego kryptonimu wywiadu brytyjskiego uzywa sie w miedzynarodowym zargonie sluzb wywiadowczych, poniewaz podawanie adresu w Lambeth jest tylko jedna z form dzialan dezinformacyjnych. W podobny sposob wyglada sprawa budynku Leconfield House przy ulicy Curzona, majacego rzekomo byc siedziba kontrwywiadu bardziej znanego pod kryptonimem MI 5. W rzeczywistosci ci niezmordowani angielscy lowcy szpiegow juz od lat nie sa sasiadami Klubu Playboya.

Prawdziwa siedziba najtajniejszej z tajnych sluzb na swiecie, Secret Intelligence Service, jest nowoczesny stalowo-betonowy gmach, sasiadujacy z Departamentem Ochrony Srodowiska, w poblizu jednej z glownych stolecznych stacji lokalnej dojazdowej kolei, obslugujacej caly poludniowy region Anglii. Wywiad wprowadzil sie tutaj na poczatku lat siedemdziesiatych.

W swoim apartamencie na najwyzszym pietrze tego budynku, ktorego przyciemnione okna wychodza na iglice Big Bena i budynki Parlamentu za rzeka, dyrektor generalny SIS wysluchal tuz po obiedzie informacji o chorobie Lessinga. Przekazal ja wewnetrzna linia telefoniczna szef kadr. On z kolei otrzymal ja z centrali odbioru szyfrogramow, mieszczacej sie w podziemiu. Dyrektor SIS sluchal uwaznie.

– Jak dlugo bedzie wylaczony? – zapytal w koncu.

– Co najmniej kilka miesiecy – odparl szef kadr. – Trzeba liczyc sie z kilkutygodniowym leczeniem w szpitalu w Helsinkach i dodac jeszcze do tego drugie tyle w domu. No i przypuszczalnie jeszcze pare tygodni rekonwalescencji.

– Szkoda… – dyrektor generalny zamyslil sie. – Ktos go bedzie wiec musial raczej szybko zastapic.

9
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Forsyth Frederick - Diabelska Alternatywa Diabelska Alternatywa
Мир литературы