Diabelska Alternatywa - Forsyth Frederick - Страница 52
- Предыдущая
- 52/108
- Следующая
Miala teraz ogromny ladunek, i wykonywala prace, do ktorej byla przeznaczona: wiozla milion ton ropy naftowej do nienasyconych rafinerii w Europie – dla milionow rodzinnych limuzyn, ktore te rope przerobia na spaliny. Statek zanurzony byl teraz dokladnie do oznaczonej linii wodnej – dziewiecdziesiat osiem stop nad kilem – i wiedzialy o tym urzadzenia alarmowe, gotowe zareagowac natychmiast, gdy tylko dno morskie niebezpiecznie sie przyblizy.
W dziewieciu zbiornikach balastowych nie bylo juz wody; dzialaly one teraz jak pontony, rozmieszczone – po trzy – na dziobie, w polowie dlugosci statku i na rufie. Ten ostatni rzad zbiornikow balastowych znajdowal sie pod sama nadbudowka. Na jej piatym pietrze kapitan Thor Larsen przekazal wlasnie wachte pierwszemu oficerowi i zszedl do swojej przytulnej kajuty, by zjesc sniadanie i uciac sobie krotka drzemke.
26 lutego rano, po przerwie, ktora trwala kilka dni, sedzia przewodniczacy procesowi w Moabicie zaczal czytac orzeczenie, przygotowane przez niego i jego dwoch kolegow. Zajelo mu to pare godzin. Na lawie oskarzonych Miszkin i Lazariew sluchali z kamiennymi twarzami. Tylko od czasu do czasu popijali wode ze stojacych przed nimi szklanek. Stloczeni na lawkach prasowych dziennikarze z roznych krajow przygladali im sie ciekawie. Jeden z nich wszakze, korespondent lewicowego zachodnioniemieckiego miesiecznika, sprawial wrazenie, jakby bardziej od samych wiezniow interesowaly go stojace przed nimi szklanki.
Sad zarzadzil przerwe na lunch, a kiedy po przerwie rozprawe wznowiono, owego dziennikarza nie bylo juz na sali. Dzwonil do kogos z pobliskiej budki telefonicznej. Pare minut po trzeciej sad przystapil wreszcie do ogloszenia wyroku. Obu oskarzonym kazano wstac i odczytano te sama dla obu sentencje: pietnascie lat wiezienia.
Odwieziono ich natychmiast do wiezienia Tegel w polnocnej czesci miasta. W ciagu paru minut budynek sadu opustoszal. Teraz zajely sie nim sprzataczki: wynosily pelne pomietych papierow kosze na smieci, myly karafki i szklanki. Jedna z nich, mila kobieta w srednim wieku, zajela sie sprzataniem lawy oskarzonych. Upewniwszy sie, czy pozostale sprzataczki jej nie widza, wziela obydwie szklanki wiezniow, zawinela je w serwetki i schowala na dno swojej torby na zakupy, pod papiery po zjedzonych kanapkach. Nikt tego nie zauwazyl i nikogo to nie interesowalo.
W ostatnim dniu tego miesiaca Wasyl Pietrow poprosil o prywatna audiencje u Rudina, w jego kremlowskim apartamencie.
– Miszkin i Lazariew! – zawolal energicznie od progu.
– Wiem – probowal sie domyslic Rudin. – Dostali po pietnascie lat, a nalezaloby ich postawic pod sciane.
– Jeden z naszych ludzi w Berlinie Zachodnim zwinal szklanki, z ktorych pili wode w czasie procesu. Odciski palcow na jednej z nich zgadzaja sie z tymi, ktore znaleziono w samochodzie uzytym do zamachu w Kijowie.
– A wiec to oni – skomentowal Rudin ponuro. – Niech ich cholera! Sluchaj, Wasyl, trzeba sie ich jak najszybciej pozbyc, jasne? Przekaz sprawe do departamentu mokrej roboty.
KGB, instytucja wielka i skomplikowana, sklada sie z czterech wydzialow glownych, siedmiu wydzialow samodzielnych i szesciu samodzielnych departamentow. Ogromna wiekszosc jej dzialan skupia sie jednak w czterech wydzialach glownych. Jeden z nich – Pierwszy – zajmuje sie wylacznie tajna dzialalnoscia poza granicami ZSRR. Do tego wlasnie wydzialu nalezy sekcja okreslana jako Departament V (jak Yictor) albo Departament Wykonawczy. Istnienie i dzialanie tej sekcji pragnie KGB okryc jak najglebsza tajemnica – zarowno przed swiatem, jak przed wlasnymi obywatelami. Jej zadania obejmuja sabotaz, grabiez, porwania i morderstwa. Wtajemniczeni funkcjonariusze mowia o tej sekcji po prostu: “departamient mokrych diel”; bo tez jego prace czesto koncza sie krwawym zabojstwem. Tam wlasnie polecil Rudin przekazac sprawe likwidacji Miszkina i Lazariewa.
– Zrobilem juz, co trzeba – odparl Pietrow. – I chce powierzyc te sprawe pulkownikowi Kukuszkinowi, szefowi obstawy Iwanienki. On ma osobiste powody, zeby to zrobic dobrze. Zapewne bedzie chcial pomscic smierc szefa i swoje upokorzenie… no i dobrze wie, ze ratuje w ten sposob wlasna skore. Jakies dziesiec lat temu przeszedl staz w Departamencie V. I nie trzeba go specjalnie wtajemniczac w to, co sie zdarzylo na ulicy Rozy Luxemburg. Byl tam przeciez. W dodatku dobrze mowi po niemiecku. A w tej sprawie bedzie sie kontaktowal tylko z generalem Obrazcowem i ze mna.
Rudin skinal glowa.
– Dobrze, daj mu te robote… Niech sam sobie dobierze ludzi, a Obrazcow niech da mu wszystko, co potrzebne. Oficjalnie bedzie to odwet za zabojstwo tego lotnika… kapitana Rudenki. Rozumiesz oczywiscie, ze to musi sie udac juz za pierwszym razem. Jesli Kukuszkin spartoli robote, tamci natychmiast zaczna mowic, a po takim nieudanym zamachu na ich zycie swiat latwo im uwierzy. Z pewnoscia uwierzy Wiszniajew. Domyslasz sie, co by to oznaczalo?
– Domyslam sie – odparl Pietrow spokojnie. – Ale Kukuszkin nie zawiedzie. Zalatwi to osobiscie.
- Предыдущая
- 52/108
- Следующая