Diabelska Alternatywa - Forsyth Frederick - Страница 51
- Предыдущая
- 51/108
- Следующая
– Uzyskalismy wiele. Zapewnilismy sobie zakup, po rozsadnych lipcowych cenach, piecdziesieciu pieciu milionow ton ziarna. Bez tego zakupu juz dzis stoimy w obliczu wielkiej narodowej katastrofy. Nadto otrzymamy zaawansowana technologie, wartosci prawie trzech miliardow dolarow, w dziedzinie produkcji rynkowej, w komputerach i w przemysle naftowym. Dzieki temu bedziemy mogli stawic czolo problemom, ktore drecza nas od dwu dziesiecioleci, i przezwyciezyc je w ciagu pieciu lat. W zamian za to musimy pojsc na pewne minimalne ustepstwa w dziedzinie zbrojen i stanu gotowosci wojskowej, ktore jednak, podkreslam to, w zadnej mierze nie oslabia naszej dominacji w Trzecim Swiecie ani nie ogranicza naszego dostepu do zasobow surowcowych Trzeciego Swiata. Tak wiec, dzieki swiatlemu przewodnictwu towarzysza Maksyma Rudina, wyszlismy obronna reka z katastrofalnej sytuacji, w jakiej znalezlismy sie w maju zeszlego roku. Odrzucic obecnie warunki traktatu… to powrocic do sytuacji z maja, a nawet gorzej: reszta naszych zasobow zbozowych z 1982 roku wyczerpie sie najdalej w ciagu dwoch miesiecy.
Kiedy pod koniec zebrania warunki traktatu poddano pod glosowanie – a bylo to w istocie glosowanie nad dalszym przywodztwem Maksyma Rudina – wynik byl, po staremu, remisowy. Sprawe przesadzil zatem glos przywodcy.
– Teraz juz tylko jedno mogloby go powalic – odezwal sie Wiszniajew z ponura determinacja w glosie, kiedy wieczorem wracal wraz z Kierenskim samochodem do domu. – Cos naprawde wielkiego, cos, co wstrzasneloby jego ludzmi, zanim dojdzie do ratyfikacji ukladu. Jesli nic takiego sie nie zdarzy, Komitet Centralny zastosuje sie do rekomendacji Biura i przyjmie uklad. Gdybysmy chociaz zdolali w pore dowiesc, ze ci dwaj parszywi Zydzi z Berlina maja na sumieniu zabojstwo Iwanienki…
Kierenski nie mial zbyt pewnej miny. W glebi duszy zastanawial sie nawet, czy dokonal wlasciwego wyboru. Wtedy, trzy miesiace temu, wszystko wskazywalo na to, ze Rudin pod presja Amerykanow posunie sie za daleko – i utraci wiekszosc przy stole okrytym zielonym rypsem. Dlatego wlasnie Kierenski byl teraz zwiazany z Wiszniajewem; tymczasem okazalo sie, ze wiosna nie bedzie wielkich manewrow w Niemczech Wschodnich – i musial sie z tym pogodzic.
– Jeszcze jedno – odezwal sie znowu Wiszniajew. – Gdybysmy o tym wiedzieli pol roku temu, walka o wladze bylaby juz skonczona… Dostalem wiadomosc od swojego czlowieka w klinice w Kuncewie. Rudin jest smiertelnie chory.
– Smiertelnie…? – powtorzyl zaintrygowany minister obrony. – To znaczy… kiedy?
– Niestety, nie tak predko – odparl ideolog. – Dozyje jeszcze podpisania tego traktatu. Czas pracuje na nasza niekorzysc, kochany, i nic nie mozemy na to poradzic. Chyba zeby afera Iwanienki wybuchla mu nagle jak petarda przed nosem…
W tym samym czasie “Freya” prula fale ciesniny Sund. Z lewej burty widoczne byly brzegi Jawy, z prawej pietrzyl sie na nocnym niebie wielki masyw wulkanu Krakatau. W ciemnym wnetrzu mostka kapitanskiego blade swiatla aparatury pomiarowej dostarczaly Larsenowi i pelniacemu wachte oficerowi wszystkich niezbednych informacji. W malym pokoiku, w tylnej czesci mostka, komputer porownywal wciaz dane naplywajace z trzech niezaleznych systemow nawigacyjnych – choc byly to dane az do znudzenia identyczne. Wyswietlane z dokladnoscia do pol sekundy katowej wskazania kompasu konkurowaly ze swiatlem odleglych, nieruchomych i niezmiennych gwiazd. Do komputera plynely sygnaly z gwiazd sztucznych: zbudowanych ludzka reka satelitow meteorologicznych. Bank pamieci rejestrowal tez fale przyplywu, sile wiatru, prady glebinowe, temperature i wilgotnosc powietrza. Komputer z kolei wysylal wciaz sygnaly do wielkiej pletwy sterowej, ktora tam daleko, pod belka rufowa, poruszala sie z precyzja rybiego ogona.
Wysoko nad mostkiem nieustannie obracaly sie dwie anteny radarowe, ostrzegajace o bliskich ladach i gorach, statkach i radiolatarniach. Rowniez te sygnaly trafialy do komputera, ktory natychmiast je analizowal, gotow uruchomic urzadzenia alarmowe przy najmniejszych oznakach niebezpieczenstwa. Pracujace pod dnem statku echosondy kreslily trojwymiarowa mape odleglego dna morskiego, a umieszczony w bulwiastym dziobie sonar sledzil czarna otchlan na trzy mile naprzod. Bo tez “Freya” potrzebowala 2,5 mili i az trzydziestu minut na to, by sie calkowicie zatrzymac. Byla przeciez ogromna.
Przed switem statek opuscil ciesnine Sund, a komputery skierowaly go na polnocny zachod, wzdluz linii szelfu, w strone Cejlonu i Morza Arabskiego.
Dwa dni pozniej, 12 lutego, osmiu mezczyzn spotkalo sie w mieszkaniu wynajetym przez Azamata Krima na przedmiesciu Brukseli. Pieciu nowych wezwal tutaj Drake, ktory juz od dawna ich obserwowal, i wielokrotnie rozmawial, zanim wreszcie zdecydowal, ze moga uczestniczyc w realizacji jego marzenia: by wstrzasnac Moskwa. Cala piatka byla pochodzenia ukrainskiego, ale urodzili sie i mieszkali w roznych krajach: dwaj w Republice Federalnej Niemiec, jeden w Nowym Jorku, dwaj pozostali w Wielkiej Brytanii.
Kiedy uslyszeli, co Miszkin i Lazariew zrobili z szefem KGB, rozlegl sie zgodny szmer podziwu. Nikt tez nie wycofal sie, kiedy Drake zaproponowal, by dzialac razem az do ostatecznego sukcesu, to znaczy az do uwolnienia obu bojownikow i zapewnienia im bezpieczenstwa. Szczegoly omawiali przez cala noc; o swicie podzielili sie na cztery dwuosobowe zespoly.
Drake i Kamynski wroca do Anglii, by kupic niezbedny w tej akcji sprzet elektroniczny. Jeden z Niemcow i jeden z Anglikow zdobeda w Niemczech potrzebne materialy wybuchowe. Drugi Niemiec, majacy znajomosci w Paryzu, wybierze sie wraz z drugim Anglikiem do Francji, aby tam kupic albo ukrasc bron. Wreszcie Krim z Amerykaninem rozejrza sie za jakims szybkim motorowym kutrem. Amerykanin, ktory pracowal kiedys w stoczni jachtowej na polnocy stanu Nowy Jork, mogl byc w tej sprawie najlepszym doradca.
Osiem dni pozniej w scisle strzezonym budynku sadowym przy zachodnioberlinskim wiezieniu Moabit rozpoczal sie proces Lazariewa i Miszkina. Obaj siedzieli cicho i potulnie na lawie oskarzonych, kiedy – otoczeni wieloma rzedami zabezpieczen, poczawszy od zwojow drutu kolczastego na szczycie wieziennego muru, az po mrowiacych sie wokol sali sadowej uzbrojonych straznikow – wysluchiwali stawianych im zarzutow. Odczytywanie aktu oskarzenia zajelo dziesiec minut. Okrzyki zdziwienia daly sie slyszec z gesto nabitych lawek prasowych, kiedy obaj, bez zadnych zastrzezen, przyznali sie do wszystkich zarzucanych im przestepstw. Teraz wstal prokurator, by zespolowi sedziow przedstawic swoja interpretacje zdarzen, jakie rozegraly sie w ostatnim dniu starego roku. Kiedy skonczyl, sedziowie opuscili sale, by przedyskutowac racje i uzgodnic wyrok.
“Freya” wplywala powoli i dostojnie przez ciesnine Ormuz do Zatoki Perskiej. Ciepla nocna bryza przeksztalcila sie wraz ze wschodem slonca w chlodny wiatr shamal, niosacy z polnocnego wschodu tumany pylu, przeslaniajace horyzont i zamazujace kontury ladu. Cala zaloga statku znala dobrze ten widok: wszyscy wielokrotnie juz plywali po rope do Zatoki, wszyscy byli doswiadczonymi marynarzami tankowcow.
Po prawej burcie statku, w odleglosci zaledwie dwu kabli, przesunely sie jalowe, pustynne wyspy Quoin; po lewej oficerowie z mostka mogli rozpoznac ksiezycowy krajobraz polwyspu Musandam, jego nagie skaliste gory. “Freya” plynela bez ladunku, totez niewielka glebokosc toru wodnego nie stwarzala na razie zadnych problemow. Inaczej bedzie w drodze powrotnej, z pelnym ladunkiem ropy. Gleboko zanurzony statek bedzie posuwal sie powoli, a uwaga sternikow skupi sie na sondach glebinowych, na ekranach odtwarzajacych obraz dna morskiego, przesuwajacego sie ledwie kilka stop pod kilem “Freyi” – dziewiecdziesiat osiem stop pod linia wodna.
Na razie statek wciaz jeszcze obciazony byl tylko balastem, ktory wiozl w swoich ladowniach od samego poczatku podrozy, od Czity. Tych ladowni, a raczej ogromnych zbiornikow, bylo na nim az szescdziesiat – umieszczone w trzech rzedach od dziobu az po rufe. Jeden z nich przeznaczony byl na “pomyje”: odprowadzano don substancje uzyte przedtem do plukania piecdziesieciu zbiornikow roboczych, z ktorych kazdy miescil 20 tysiecy ton ropy. Pozostale dziewiec zbiornikow zapewnialo statkowi odpowiedni balast i statecznosc. Napelniano je wylacznie woda morska wtedy, gdy “Freya” plynela bez ladunku. Dzieki takiej konstrukcji mozna bylo miec pewnosc, ze nie dojdzie do lekkomyslnego zanieczyszczenia morza ropa naftowa. I zaloga “Freyi” miala taka pewnosc, gdy plynela do Abu Dhabi po swoj pierwszy ladunek.
Jest przy ulicy Miollin w Paryzu skromny bar, w ktorym zwykly spotykac sie przy kieliszku male plotki swiatowego handlu bronia. Wlasnie tutaj brytyjski Ukrainiec i jego niemiecki rodak spotkali sie ze swoim francuskim lacznikiem. Prowadzone szeptem rozmowy miedzy tym ostatnim a innym Francuzem ciagnely sie kilka godzin. Wreszcie lacznik wrocil do stolika, przy ktorym obaj Ukraincy mocno sie juz niecierpliwili.
– Kumpel mowi, ze da sie zrobic – oswiadczyl. – Piecset dolcow za sztuke. Amerykanskich, w gotowce. Do kazdej sztuki jeden magazynek.
– Bierzemy, jesli dorzuci gratis jeden pistolet z pelnym magazynkiem – podjal decyzje czlowiek z Niemiec.
Trzy godziny pozniej w garazu prywatnego domu w Neuilly szesc automatycznych karabinow i jeden rewolwer MAB kaliber 9 – owiniete w koce – znalazly sie w bagazniku samochodu Ukraincow. Pieniadze tez zmienily wlasciciela. Po dalszych dwunastu godzinach, tuz przed polnoca 24 lutego, dwaj ludzie Drake'a wrocili do wynajetego w Brukseli mieszkania i pieczolowicie zlozyli swoj ladunek na dnie szafy.
Poranek 25 lutego zastal “Freye” w drodze powrotnej przez ciesnine Ormuz. Na mostku kapitanskim dalo sie slyszec westchnienie ulgi, kiedy oficerowie, wpatrzeni w ekrany sond, spostrzegli, ze dno przed statkiem zaczyna wreszcie opadac. Cyfry na monitorze skoczyly nagle z dwudziestu do stu sazni. “Freya” zaczela stopniowo przyspieszac, wreszcie z normalna przy pelnym obciazeniu szybkoscia pietnastu wezlow skierowala sie przez Zatoke Omanska na poludnie.
- Предыдущая
- 51/108
- Следующая