Skandalistka - Cornick Nicola - Страница 32
- Предыдущая
- 32/49
- Следующая
Juliana takze westchnela.
– To nie ma zadnej przyszlosci. Nie wyjde juz nigdy za maz. Nie moge. Poza tym Martin nie moze sie ze mna ozenic! To by bylo calkiem niestosowne.
Amy wybuchnela smiechem.
– Wiesz, Juliano, jestem przekonana, ze to ty robisz trudnosci. Przestan protestowac i niech sie dzieje, co ma sie dziac! – Spojrzala na zegar. – Przepraszam, ale obiecalam Annis Ashwick, ze przyjde na lunch. – Zawahala sie. – Moze moglabym znow cie odwiedzic?
– Naturalnie – odparla Juliana. – Dziekuje ci, Amy.
Dziwne, ale slyszac, ze bratowa juz wychodzi, doznala rozczarowania. Zapragnela, by ja tez zaproszono na ten lunch. Nie mogla pogodzic sie z mysla o siedzeniu we wlasnych czterech scianach przez cale popoludnie.
Zadzwonil dzwonek przy drzwiach i Segsbury wprowadzil do salonu Emme Wren. Emma, nieco zaskoczona widokiem Amy, uklonila jej sie chlodno na powitanie, po czym natychmiast ja zignorowala.
– Juliano, moja droga! – zawolala, afektowanie przeciagajac spolgloski. – Jestem w drodze na Bond Street. Zamierzam wydac mase pieniedzy i dobrze sie bawic. Wybierzesz sie ze mna?
Juliana widziala, ze Amy ja obserwuje. Przeniosla wzrok z bratowej na niegdysiejsza przyjaciolke. Nie miala szczegolnej ochoty na spedzanie czasu w towarzystwie Emmy, tyle ze w takim razie pozostawala jej samotnosc… a Bond Street i znajome paplanie Emmy byly na wyciagniecie reki. Skinela glowa.
– Zaraz bede gotowa, Emmo. Wybacz mi, Amy.
Amy nie zmienila wyrazu twarzy, ale Juliana poczula sie winna, totez rzucila bratowej lekko wyzywajacy usmiech.
– Czlowiek potrzebuje rozrywki. Co w koncu pozostaje, kiedy jest sie nieszczesliwie zakochanym?
– Nie wiem, czego Juliana chce – powiedzial Joss Tallant do zony pozniej tego wieczoru, w zaciszu malzenskiej sypialni. – Zdaje sie, ze ona rowniez tego nie wie.
Amy wlasnie zrelacjonowala mu ze szczegolami swoja wizyte u Juliany, a teraz powoli odlozyla szczotke na toaletke i odwrocila sie do meza.
– Chce dwoch rzeczy, tak mi sie zdaje – Martina Davencourta i… celu w zyciu.
– Czy to nie jedno i to samo?
– Alez z ciebie arogant! Cel w zyciu kobiety nie musi oznaczac wyjscia za maz, wiesz!
Joss rozesmial sie.
– Bardzo cie przepraszam! Chodzilo mi tylko o to, ze gdyby Juliana wyszla za maz, nadaloby to jej zyciu sens.
– Malzenstwo samo w sobie nie wystarczy. – Amy zmarszczyla brwi. – Juliana to naprawde niezalezna kobieta, choc to stwierdzenie moze wydawac sie dziwne. Zupelnie nie przypomina proznej poszukiwaczki przyjemnosci, jaka wszyscy w niej widzimy. Popatrz, w jaki sposob chciala pomoc bratu i siostrom Martina. Ona potrzebuje celu.
– Zona dla polityka – powiedzial Joss powoli.
– Czemu nie? Jest czarujaca, madra i dobrze zorganizowana. W tej roli moglaby byc doskonala.
– Nie interesuje sie polityka. Amy wzruszyla ramionami.
– To naprawde nie ma znaczenia, Joss. Jest wystarczajaco inteligentna, zeby sie nauczyc.
– To prawda. Ale czy to by ja interesowalo? Ju szybko sie nudzi. A wyobrazasz ja sobie jako zastepcza matke siedmiorga dzieci?
– Zastepcza siostre. Wszystkie juz ja kochaja. Nie zauwazyles, jak szukaja jej towarzystwa? Poza tym Brandon Davencourt jest na tyle dorosly, by pojsc wlasna droga, a Kitty jak sadze, wkrotce wyjdzie za maz.
Joss spojrzal na zone z nieopisanym zdumieniem.
– Naprawde? Ale przeciez ona nie ma wielbicieli?
– Och, Juliana juz znalazla Kitty zalotnika kochajacego wies. – Amy usmiechnela sie psotnie. – Nie zauwazyles, ze Edward Ashwick poswiecal starszej z panien Davencourt wyjatkowo duzo uwagi na wczorajszym wieczorze muzycznym?
– Edward Ashwick? Dobry Boze!
– Nigdy nie siegasz poza koniec wlasnego nosa – zawyrokowala Amy z zadowoleniem.
– Na to wyglada. Wydawalo mi sie, ze Edward jest najwytrwalszym z wielbicieli Ju.
– Tak bylo. Zdaje sie, weszlo mu to w krew, nie sadzisz? Uwazam, ze Juliana postapila wyjatkowo sprytnie, stawiajac Kitty na jego drodze wczorajszego wieczoru.
Joss wpatrywal sie w nia ze zdziwieniem.
– Nie zauwazylem.
– Naturalnie, ze nie. – Amy usmiechnela sie. – Ciekawa jestem, kogo wybierze dla Clary, jak tylko wybije jej z glowy Seba Fleeta.
– Zawsze pozostaje Jasper Colling – zauwazyl jej maz z gryzaca ironia.
Amy wzdrygnela sie.
– Nawet Fleet bylby lepszy od Collinga!
– A czy Martin Davencourt jest odpowiedni, dla Juliany? – spytal Joss z niewiele mniejszym sarkazmem.
– Z pewnoscia wie, co o niej sadzic. A ona chcialaby zasluzyc na jego dobra opinie.
– Juliana jest przyzwyczajona do zycia zgodnie z ustalona reputacja. Poza tym nie zauwazylem u Martina Davencourta zadnej slabosci dla Juliany.
– Tez cos! – Amy spojrzala na niego pogardliwie. – Skoro wlasciwie nie odrywa od niej wzroku? Mowilam, ze nie widzisz nawet tego, co masz pod nosem.
– Pewnie nie. A Davencourt to widzi? Smiem watpic, bo jest prawie zareczony z nasza kuzynka Serena.
– Tak. – Amy przechylila glowe i przygladala sie odbiciu Jossa w lustrze. – To niedobrze, ale jeszcze jej sie nie oswiadczyl.
Joss usmiechnal sie lekko.
– Potrzebujesz sojusznika? Jesli tak, moze mam dla ciebie kogos takiego. Wczoraj dostalem od ojca list, w ktorym donosi mi, ze odezwala sie do niego ciotka Beatrix. Podobno wlasnie jest w drodze do Londynu.
Amy rozblysly oczy.
– Ciocia Trix! To jest to! Ona nie znosi Sereny, prawda? Joss zmarszczyl czolo.
– Tak… nazywa ja panna fajtlapa.
– Doskonale – powiedziala uszczesliwiona Amy. Spostrzegla zdziwiona mine Jossa i wybuchnela smiechem. – Miedzy na mi mowiac, jestem pewna, ze ja i ciocia Trix polaczymy Martina i Juliane. I poradzimy sobie z Serena, jesli zajdzie taka po trzeba!
- Предыдущая
- 32/49
- Следующая