Выбери любимый жанр

Sanety - Шекспир Уильям - Страница 7


Изменить размер шрифта:

7

58

Chaj kryje boh, što rabstva mnie pasłaŭ.

Kab ja choć dumkaj zapytaŭsia navat,

Jak čas pravodziš ty. Ja — tvoj vasał.

Čakać zahadaŭ — voś maja ŭsia sprava.

Niby taboj zniavoleny ŭ turmu,

Z taboj razłučany, zjadnany z horam,

Pakorny znaku kožnamu tvajmu, —

Nie papraknu ciabie svaim dakoram.

Žyvi, jak schočaš, pani nad saboj,

Tvaja svaboda žadnych miež nie maje.

Sama suddzia ty nad svajoj vinoj,

Kali natrapicca vina takaja.

Čakaju ja. Choć piekła ŭ tym čakanni,

Ciabie nijak i ni za što nie haniu.

59

Kali navin na sviecie nie byvaje

I ŭsio, što josć, isnuje z pradviakoŭ,

Dyk sam siabie, napeŭna, ašukaje

Toj, chto narodžanaje rodzić znoŭ.

Chacieŭ by ja zirnuć u dni byłyja,

Za kruhabiehaŭ soniečnych piaćsot,

Kab tam skazali knihi mnie staryja,

Kaho lubiŭ i piestavaŭ narod.

Tady paznaŭ by, ad jakich dzivosaŭ

Zjaviłasia ty ŭ sviecie praz viaki

I chto byŭ lepš błahasłaviony losam:

Toj daŭni čas ci našy mastaki.

Adno skažu: jaki b ni byŭ čyj los,

Toj čas ciabie uznios by da niabios.

60

Jak chvali mknucca ŭ kamianisty bierah,

Znikajučy adna kala adnoj,

Tak i ŭ žycci chvilin biaskoncy šerah

Idzie ŭ niabyt niaspynnaju chadoj.

Junactva ŭsio azdoblena pramienniem.

Minaje stałasć. Ad taje pary

Zmahajemsia suproć lichich zaćmienniaŭ,

Pakul čas voźmie ŭ nas svaje dary.

Čas hubić cviet cudoŭnaj maładosci,

Kładzie razory na čale krasy.

Uzory niezraŭnanaj pryhažosci

Scinaje skvapnasciu svajoj kasy.

A ŭsio ž moj vierš z krasoj tvajoju projdzie,

Nasupierak jamu, ŭ nastupnyja stahoddzi!

61

Ci praz ciabie ja vočy nie samknu,

Kali ŭnačy prychodziš letucienniem?

Ci vobraz tvoj mianie pazbaviŭ snu,

Ci karahod tabie padobnych scieniaŭ?

Chiba tvaja zjaŭlajecca duša,

Kab zvarušyć usio pierabytoje,

U pamiaci zajzdrosna ŭvaskrašać

Maje pamyłki, usio majo błahoje?

O, nie! Choć mocnaja tvaja luboŭ,

Dy nie takaja, kab u snie zjavicca.

Maja luboŭ, pazbyŭšysia ŭsich snoŭ,

Kala ciabie staić, jak vartaŭnica!

Jana vartuje, nie samknie vačej,

Pakul ty da druhich siabroŭ bližej.

62

Ja samalubstvam tak apanavany,

Jano prasiakła tak mianie naskroź,

Što, mnie zdajecca, ad jaho zahany

Naŭrad ci dzie na sviecie leki josć.

Zdajecca mnie, što roŭnaha krasoju,

Abliččam, stanam, rozumam — niama.

Zdajecca mnie, što vartasci takoje

I daskanałasć nie znajšła b sama.

Ale kali pierad lusterkam stanu,

Pieraliču ŭsie zmorščki na čale,

Tady pryznaju nie adnu zahanu,

A ŭsie, adlustravanyja na škle.

Ja padmianiaŭ svaju — tvajoj krasoju,

A viek stary — junackaju paroju.

63

Nadydzie čas, kali maja luboŭ,

Padobna mnie, sahniecca pad hadami,

Kali pačnie u žyłach stynuć kroŭ,

A zmorščki lahuć na čale radami;

Kali ad zołku maładosci šlach

Na zachad pryjdzie, stanie tam la schiłu,

I zichaciennie zhasnie u vačach,

I viesnavaja ŭsia pahasnie siła.

Toj dzień čakajučy, ciapier užo

Ja suprać smierci padrychtuju zbroju,

Kab času ŭsiezniščalny skvapny nož

Nie sciaŭ luboŭ ad pamiaci ludskoje.

A zbroja heta — knih maich radki,

Jakija buduć žyć va ŭsie viaki.

64

Kali pabaču, jak krasu viakoŭ

Zniščaje čas biazlitasnaj rukoju,

Jak viežy hordyja zviarhajucca dałoŭ

I bronzu kryšyć jon svajoj chadoju;

Jak akijan hałodny — bierahi

Za calaj calu vyniščaje, reža,

A suchaziemje, kab spahnać daŭhi,

U vody sinija adnosić miežy;

Jak u dziaržavach, cieraz sotni zmien,

Za roskvitam prychodzić uhasannie, —

Dyk i ruiny, i stahoddziaŭ tlen

Mnie sviedčać, što nie viečna ŭsio ž kachannie.

Našto ž mnie los takoje daŭ bahaccie,

Kab viečna dumać ab jaho utracie?

65

Kali ŭ zmahanni z časam nie tryvaje

Ziamla ci mora, kamień abo miedź,

Dyk čym krasa, niadužaja takaja,

Jak kvietka, zdoleła b adoleć smierć?

Što zrobić leta, charastvom ubrana,

Suproć asady vajaŭničych dzion,

Kali mury niazłomnyja i bramy

Ad času rušacca z usich staron?

Žachlivy čas! Jak ad jaho samoha

Uratavać, što jon ža sam stvaryŭ?

Jak zachavać ad vyniščennia złoha

Dzivosnyja, biascennyja dary?

Atramant paratunak dasć ad zhuby,

Kab viečna zichacieŭ tvoj vobraz luby!

66

Stamlony ŭsim, ja lepš sustreŭ by smierć,

Čym zaniadbanych bačyć žabravannie,

I zdziek pustaparožnasci ciarpieć,

I najčysciejšaj praŭdy znievažannie,

I bačyć pychu ŭ załatych strajach,

I cnotu, zhvałčanuju chižaj siłaj,

I dla biazhłuzdasci pačesny šlach,

I moc, jakuju niemač pałaniła.

I mastakoŭ nizkapakłonny zbrod,

I niedarek mastactvaznaŭcaŭ z imi,

I iscinu, jakoj zatulen rot,

I zło, što vierchavodzić nad usimi.

Stamlony ŭsim, sumuju pa trunie,

Dy jak ža druh moj budzie biez mianie?

67

Našto žyvie jon miž takich zahan?

Kab dać haniebnym spravam apraŭdannie?

Kab prykryvać chłuslivasciu rumian

Samotnuju časinu adcvitannia?

Našto šukać patrebna pieknacie

Da ruž padobnasć šlacham niejkim kružnym?

Jana nikoli bolš nie rascvicie,

Choć sapraŭdy była žyvoju ružaj.

Navošta žyć, kali zhasaje płoć,

Kali pryroda ŭ joj zbankrutavała,

Byłych bahacciaŭ tolki reštki josć

I kroŭ u žyłach chodzić tak pamału?

Kab dniam nastupnym pakazać mahła b,

Jaki jana cudoŭny mieła skarb.

7
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Шекспир Уильям - Sanety Sanety
Мир литературы