Выбери любимый жанр

Sanety - Шекспир Уильям - Страница 13


Изменить размер шрифта:

13

118

My užyvajem vostryja prysmaki,

Kab apietyt uzniaŭsia da jady.

My ziełle pjom ad lichaty ŭsialakaj,

Kab asiarodak čystym byŭ zaŭždy.

Voś tak i ja, z tvajho zamiłavannia

Na sercy mieŭ łahodu i spakoj.

Kali chvareŭ, dyk praz svajo žadannie

Zmahacca z vydumanaj lichatoj.

I zachvareŭ urešcie nie na žarty,

Lakarstvy horkija advažna pju.

A što było va mnie pašany varta,

Pakinie z lekami dušu maju.

Uciamiŭ ja: atrutaj stanuć leki,

Kali luboŭ pakinie čałavieka.

119

Pitvom z sireninych piakielnych sloz

Ja upivaŭsia, mabyć, nieadnojčy.

Na straty mnie žurbu prynosiŭ los,

Nad vyjhryšam z arbity lezli vočy.

Jakich pamyłak nie było ŭ toj čas,

Kali ja čuŭ siabie ŭ viaršyni ščascia:

To, jak u trascy, žar apošni has,

To znoŭ pałaŭ ahniom šalonaj strasci.

Dabra ŭ błahim tady ja nie znajšoŭ:

Niadola robić dobraje najlepšym.

Kali z razłuki vierniecca luboŭ,

Jana namnoha stanie tryvalejšaj.

Tak pasla straty znoŭ znachodziŭ ja

Svajo bahaccie bolšym utraja.

120

Tvaje pakuty nas iznoŭ zjadnali.

Ad hora sam ja hnuŭsia u duhu,

Bo niervaŭ mnie sa stali nie kavali,

Ich raŭnavać da miedzi nie mahu.

Kali tvoj smutak, što dała razłuka,

Padobny byŭ ci byŭ taki, jak moj,

Dyk viedaju, z jakoj piakielnaj mukaj

Chadziła ty sciažynkaju svajoj.

A ja, tyran tvoj, nie znajšoŭ i času,

Kab choć uzvažyć zła tvajho ciažar.

Našto ž adčaj nad nami razasłaŭsia,

Zakryŭ žurboj svajoj uvieś abšar?

Ja adpusciŭsia na ŭsio błahoje.

Pavinny ž adpuščennie dać aboje.

121

Lepš być błahim, čym, nie byvaŭšy im,

Ciarpieć biazvinna ŭsiakija napasci.

Niama nijakaj radasci i ŭ tym,

Kali nam niechta vyznačaje ščascie.

Jak moža čyj razbeščany pahlad

Mnoj kiravać, majoj kryvioj impetnaj?

Ja hrešny? — Tak! Ale hrašniej naŭrad,

Čym vy, špiki, z svajoju apramietnaj!

Ja — heta ja. A vy učynak moj

Svajoju mieraj mierycie staranna.

Kali suddzia — harbun, dyk za suddzioj,

Z svajho žadannia, ja harbatym stanu?!

I nie kažycie, što na sviecie ŭsim

Nikoha dobraha niama zusim!

122

Navošta mnie darunak tvoj — tablicy?

Natatki ŭsie u pamiaci majoj.

I tak zapisany, što im skryšycca

Pryjšłosia b tolki razam z hałavoj.

Ty budzieš žyć až da taje časiny,

Pakul darešty zniščycca, na tło

Usio, što da cudoŭnych uspaminaŭ

Skarbnicaju nadziejnaju było.

Kali natatkam ščyraha kachannia

Takija schovy daviałosia mieć,

Niachaj lepš niekamu darunkam stanie

Tablic chałodnych marmur abo miedź.

Chto choča mieć dla pamiaci darunki,

Nie vieryć toj u moc ułasnaj dumki.

123

Nie spadziavajsia, čas, što ja inakšy!

Ŭsie piramidy — cud mały zusim.

Na novy ład starjo panicavaŭšy,

Jak dasiahnienniem, chvališsia ty im.

Naš viek karotki. Dziva ŭ tym jakoje,

Kali starjo za navinu daješ.

Zdajecca nam, i my stvarajem toje,

Što stvorana ŭ minułym časie lepš.

Navošta mnie usie tvaje tablicy?

Minułyja i sionniašnija dni

Ty apranuŭ takoju niebylicaj,

Što nie adrozniš praŭdu ad chłusni.

Ja klaŭsia ŭ tym, što byŭ i budu viernym,

A na ciabie uvahi my nie zvierniem.

124

Z adnoj kałyski ščascie i niaščascie,

Dy ŭ ich niama adnolkavych daroh:

Ci možna kvietkaj u vianok papasci,

Ci pustazielnaj byłkaju ŭ bylnioh…

Luboŭ maja niapeŭnasci nie znaje,

Bahaccie joj nie pryniasie biady.

Jana palitykanaŭ abminaje

I pahardžaje imi zaŭsiahdy.

Navošta joj takija mudrahiercy,

Jakija tvorać na karotki čas?

Luboŭ žyła i budzie žyć u sercy,

Ŭ jakim ahoń sumlennia nie pahas.

A tyja ŭsie biazhłuzdyja stvarenni

Svajoju smierciu nam daduć zbaviennie.

125

Navošta mnie durackaja pašana

Ciahać nad niekim niejki bałdachin?

Našto dla viečnasci staracca stanu,

Kali jana nie jdzie dalej ruin?

Nie bačym my, jak padchalimaŭ zhraja

U panski kut paŭzie na žyvacie?

I chleb zdarovy na prysmak mianiaje,

Jak byccam ščascie z harkaty rascie?

O, nie! Dazvol tvajmu addacca sercu,

Prymi moj biedny, ale volny dar,

Jaki nie byŭ u rabskaj paniaviercy,

I stań jamu, jak ja tabie, ŭładar.

Preč stukačoŭ! Dla čystaha sumlennia

Nie strašny ni paklopy, ni hanienni.

126

Moj luby chłopčyk! Ty adzin-adziny

Kiruješ časam, ličyš nam chviliny.

Pakul rascieš i pryhažeješ, vianie

Tvaich prychilnikaŭ zamiłavannie.

Kali tabie ŭładarnica-pryroda

Nie choča dać u čas nastupny chodu,

Dyk dla taho, kab chitrasciu takoju

Spynić jaho uładu nad taboju.

Vyscierahajsia ty jaje usio ž tki,

Paškadavaŭšy, pakaraje žorstka:

Addasć ciabie, jak tolki pryjdzie rata,

Jana biez žadnaj litasci ŭ adpłatu.

127

Krasuniami nie zvaŭ nichto čarniavych,

Choć sapraŭdy jany krasuni josć.

Kamu i chto davaŭ na sviecie prava,

Kab zaniadbać takuju pryhažosć?

Ad tych časin, kali krasu pryrody

Nam padmianiajuć falšam štučnych farb, —

Jak bieznazoŭnaja, žyvie uroda,

Jak zaniadbany i zabyty skarb.

Dyk voś čamu i zrok majoj kachanaj

Pad koler hruhanovaha kryła,

Niby žałobaju pa tych ubrany,

Nad kim padrobka ŭładu uziała.

Luboŭ maja ŭ žałobie tak pryhoža,

Što nie adna zachoča być takoj ža.

13
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Шекспир Уильям - Sanety Sanety
Мир литературы