Выбери любимый жанр

Diabelska wygrana - Kat Martin - Страница 42


Изменить размер шрифта:

42

Starannie okryl Alekse, po raz pierwszy zauwa¬zajac, ze ma podkrazone oczy i woskowa cere. By¬la wyczerpana, oslabiona ciaglym napieciem i le¬kiem o przyszlosc, wymeczona walka.

Pozwolil jej spac, chociaz najbardziej chcialby teraz polozyc sie przy niej, wejsc w nia tak jak przed chwila w karecie, posiasc jako przynalezna tylko do niego. Jednak zostawil ja w spokoju i zszedl na dol, gdzie w gabinecie czekal Claude-Louis. Wyslal gonca do opery z przeprosinami za swoja nieobecnosc, po czym nalal sobie koniaku i usiadl w fotelu naprzeciwko przyjaciela.

– Spi? – spytal Claude-Louis.

Damien przytaknal.

– Nigdy nie znajde dosc slow, zeby ci podzieko¬wac.

– Miedzy prawdziwymi przyjaciolmi podzieko¬wania nie sa potrzebne.

To byla prawda, wiec Damien nie powiedzial nic wiecej, tylko dopil trunek i wrocil na gore.

Lecz nadal nie polozyl sie obok zony. Wiedzial, ze to by ja obudzilo, a ona potrzebowala odpo¬czynku. Usiadl.przy lozku i patrzyl tylko, jak spokojnie oddycha, bardziej wdzieczny za jej powrot, niz kiedykolwiek byl wdzieczny za jakikolwiek podarunek.

42
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Kat Martin - Diabelska wygrana Diabelska wygrana
Мир литературы