Выбери любимый жанр

Tajemnica Bezg?owego Konia - Hitchcock Alfred - Страница 25


Изменить размер шрифта:

25

– …dzialem, jak szli tedy, Cap,… rech.

– …ajmy sie… szlaku.

Mezczyzni przeszli kolo chaty, nie zauwazywszy jej pod nawisem i znikli za nastepnym wzgorzem. Jupiter wstal.

– Nie wroca przez jakis czas. Pojdziemy z powrotem do Zamku Kondora, nim nas zobacza. Chodzcie.

Lecz tym razem Jupiter sie mylil! Chlopcy byli jeszcze w otwartym kanionie, gdy za nimi rozlegly sie krzyki:

– Hej tam wy czterej!

Nikt nie musial rzucac komendy “biegiem”!

25
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Hitchcock Alfred - Tajemnica Bezg?owego Konia Tajemnica Bezg?owego Konia
Мир литературы