Выбери любимый жанр

Ma??e?stwo na lodzie - Woititz Janet G. - Страница 12


Изменить размер шрифта:

12

III. CO DZIEJE SIE Z DZIECMI?

Co z dziecmi? Sa one najbardziej podatne na zranienie. Sa ofiarami i sa bezsilne. Sa zalezne i bezbronne. Nie znaja innego sposobu zycia. Ty i Twoj maz jestescie dla nich najwazniejszymi ludzmi na swiecie. To do Was sie zwracaja, zeby przekonac sie, ze sa kochane, ze sa wartosciowe, ze nic zlego im sie nie zdarzy. A co dostaja? Dostaja duzo sprzecznych przekazow. Mowisz: „Kocham Cie, zostaw mnie sama”. Mowisz: „Nie martw sie” z czolem gleboko pocietym bruzdami. Czujesz ich bol, ale nie wiesz jak uwolnic je od niego. Dziecku trudno jest rozpoznac, co naprawde zostalo powiedziane. To, co sie dzieje wyglada mniej wiecej tak: tracisz duzo czasu i energii reagujac na Twego meza, zarowno gdy jest obecny, jak i wtedy, gdy go nie ma. To samo robia Twoje dzieci. Takze zuzywaja swoj czas i energie reagujac na Ciebie. Reaguja one nie tylko na Ciebie i na Twoje reakcje w stosunku do ich ojca, ale takze na Twoje dzialanie skierowane w ich kierunku. Brzmi to niejasno? Jeszcze jak! Nie moga one myslec jasno, gdy ich zycie jest tak poplatane. Nic nie ma wiekszego sensu. Pewna jest jedynie niepewnosc. Konsekwentna jest jedynie niekonsekwencja.

Tak wiec dostaja pomieszania z poplataniem. Jezeli zyje sie w zamieszaniu, trudno mu nie ulec; nie ma innej mozliwosci. Nie ma dymu bez ognia. Dzieci nasladuja rodzicow. Ucza sie, miedzy innymi w ten sposob, kim sa. Zawsze ktos powie: „Masz oczy Twojej matki” albo: „Jestes zbudowany tak jak Twoj ojciec”. Dziecko nie odpowie: „Hej, chwileczke! To sa moje oczy” albo: „To moje cialo”. Mamy sklonnosc do poslugiwania sie rodzina, aby wyjasnic to, co widzimy w naszych dzieciach. Moja corka gra na pianinie od piatego roku zycia. Moja matka stwierdzila: „Odziedziczyla to po Twoim bracie”. Moze to prawda, a moze nie, ale to przyjemne uczucie. Przyjemne, poniewaz maja oni wspolna pewna szczegolna ceche. Takie porownania robi sie takze w sposob destrukcyjny. „Nie zdziwilam sie, gdy Johnny Jones stal sie narkomanem. Przeciez jego ojciec to pijak i ladaco”. Cos podobnego slyszy sie czesto. A ja gryze sie w jezyk, poniewaz wiem, ze syn tej wielce prawej osoby jest dostawca narkotykow Johnny Jonesa. Istotne jest, ze nawet w naszych czasach rozwinietego indywidualizmu przyslowia w stylu „niedaleko pada jablko od jabloni” niosa pewna prawde. Niosa one prawde nie tylko ze wzgledu na to, o czym juz mowilam, ale takze dlatego, ze dotycza sposobu uczenia sie dzieci. Ucza sie one przez identyfikacje. Gdy pisze te ksiazke, moj najstarszy syn pracuje nad opowiadaniem, corka nad piosenka, a moje najmlodsze dziecko – Bog wie nad czym. Nie umie jeszcze samo siebie odczytac. Moga oni byc swiadomi tego co robia, lub nie, ale w kazdym razie nasladuja siebie nawzajem. Komunikujemy im, jakie sa nasze wartosci, a one przyjmuja je jako swoje wlasne. Jezeli jestesmy niepewni, one takze takie beda. Beda graly role doroslego. Dzieci najbardziej lubia bawic sie w dom. Spojrz w jaki sposob Twoje dziecko ubiera swoje lalki. Nie na wzor Brandy Bunch.

Ojciec alkoholik jest niespojny. Mysli sie o nim glownie w kategoriach niespelnionych obietnic. Gdy jest trzezwy, podejmuje wobec dzieci zobowiazania: „Chcialbym zabrac Cie w sobote na mecz”. „Oczywiscie, ze kupie Ci te zabawke”. Gdy mowi o tym, naprawde ma zamiar tak zrobic, ale rzadko sie to zdarza. Dziecko nigdy nie wie, w co wierzyc. Nie wie z dnia na dzien, z godziny na godzine, jak zamierza traktowac je ojciec. Gdy jest trzezwy, zachowuje sie jak idealny rodzic. Bardzo stara sie zachowywac w taki sposob, poniewaz czuje sie fatalnie w zwiazku ze swoim zachowaniem, gdy byl pijany. Jest kochajacy, czuly, rozumiejacy, poblazliwy i towarzyski. Jest w kazdym calu taki, jak dziecko mogloby sobie wymarzyc. Sprawia, ze dziecku wydaje sie, ze wszystko bedzie dobrze. To on to spowoduje. Dziecko wierzy we wszystko. Potrzebuje tego, by czuc sie dobrze. Potem, gdy ojciec przychodzi pijany i staje sie podly i brutalny, dziecko jest zdruzgotane. Caly jego swiat sie rozpada. Nie wie, co jest rzeczywiste. Nie wie, na co moze liczyc i co jest prawdziwe. Chce wierzyc w dobrego tate, ale nie moze. Nie moze zapomniec o tym zlym. Miota sie tam i z powrotem, nie wiedzac, ze nie jest to jedyny sposob, w ktory musi wszystko przebiegac. Ale tylko taki sposob zna. Poniewaz jego wyobrazenie o ojcu jest zupelnie poplatane, a jednoczesnie jest ono wszystkim, co dziecko zna, syn ojca alkoholika ma trudnosci w widzeniu siebie jako normalnego doroslego mezczyzne. Po prostu nie wie, jaki jest ten „dorosly mezczyzna”. Straszne jest to, ze sam alkoholizm staje sie czescia roli ojca, z ktora identyfikuje sie chlopiec. W rezultacie okazuje sie, ze wielu alkoholikow pochodzi z domow, w ktorych jedno lub oboje rodzice naduzywali alkoholu.

Pozornie wydaje sie, ze powinno byc wlasnie odwrotnie. Myslisz, ze u dziecka rozwinie sie wstret do alkoholu. U niektorych – tak, ale u wiekszosci – nie. O ile dzieci te nie doswiadcza innych mozliwosci, beda powtarzaly te same bledy. „Potrafie zapanowac nad alkoholem. Nigdy nie bede pijakiem, jak moj ojciec”. Jego ojciec prawdopodobnie mowil tak samo.

Corka takze zaczyna sie platac. Moze spostrzegac pijacego mezczyzne jako dzielnego i niezaleznego. Nie ma to wielkiego sensu, ale tak wlasnie sie dzieje. W rezultacie okazuje sie, ze corki alkoholikow czesciej wychodza za maz za aktywnych czy potencjalnych alkoholikow niz corki niealkoholikow. Jednak nie robia tego celowo. Nie sa swiadome tego, co czynia. Wiele dziewczat poslubia swoich „ojcow”. Nie jest to niezwykle, ale w tym wypadku jest godne pozalowania.

To tyle, jezeli chodzi o widzenie przez dziecko alkoholika. Teraz zobaczymy jak dzieci spostrzegaja Ciebie. Ciebie takze nie widza jako znakomitosci. Jestes w trudnej sytuacji. Probujesz ochronic swoje dzieci, ale nie wychodzi to tak, jakbys chciala. Twoja ochrona dzieci prowadzi do wielu polprawd i zawoalowanych klamstw. Przeciez nie chcesz zeby sie martwily. Nie chcesz, zeby picie ojca stalo sie ich problemem i starasz sie tego uniknac. Poniewaz dzieci reaguja tak samo silnie na uczucia jak na slowa, wiedza, ze cos jest nie w porzadku. Wiedza, ze nie jestes w stosunku do nich zupelnie szczera. Chca wiedziec, a jednoczesnie – nie chca. Jezeli pytaja, odburkujesz: „Niczym sie nie martwie”. „Jezeli niczym sie nie martwisz, to dlaczego na mnie krzyczysz? Przeciez nic nie zrobilem”. To kamyczek dajacy poczatek lawinie. Bywa i tak, ze dzieci nie pytaja, ale to wcale nie oznacza, ze sie nie przejmuja. Przejmuja sie, poniewaz wiedza, a jednoczesnie nie wiedza, co sie dzieje. Wiedza, ze cos jest zle, ale nie wiedza co. Naprawde nie rozumieja. A Ty nie mozesz sprawic, zeby zrozumialy, poniewaz tak naprawde nie rozumiesz siebie, a poza tym – wolisz raczej nie wyjasniac. Ostatecznie, coz dobrego mogloby z tego wyniknac.

Nawet, jezeli w momentach zlosci uswiadomisz im, jak wstretny jest ich ojciec, nie jest wcale niezwykle to, ze beda bardziej zle na Ciebie niz na niego. Przeciez to Ty jestes osoba odpowiedzialna za mowienie im „nie”. Egzekwowanie dyscypliny rzadko jest rowno rozdzielone pomiedzy malzonkow. Ty jestes ta osoba, ktora czuje sie zmeczona i poirytowana, i wyladowuje to na nich. Jak mozesz byc tak spokojna jak tego wymagaja dzieci, gdy bylas na nogach przez cala noc, z pijanym mezem, ktory chodzil za Toba z pokoju do pokoju? Znam kobiete, ktora czuwala noc w noc, sprzatajac balagan, zeby dzieci nie zobaczyly go rano, ulegajac tez alkoholikowi, tylko po to, zeby nie halasowal i nie budzil dzieci, i czekajac az straci przytomnosc na tyle, by mogla polozyc go do lozka – aby nastepnego dnia rano dzieci nie znalazly go nieprzytomnego na podlodze. Przypadkiem uslyszala, jak jej dzieci rozmawiaja o niej. Mowily: „Mama zawsze jest taka zmeczona. Ostatnio nawet prawie w ogole jej nie widze”. One nic nie wiedzialy. Nawet gdyby wiedzialy, to i tak czulyby sie zagubione. Jestes taka osoba, na ktora mozna sie zloscic najbezpieczniej. Dzieci wiedza co sie zdarzy, gdy beda sie zloscic na Ciebie. Moga tego nie lubic, ale w przypadku ojca moze zdarzyc sie wszystko. Tak wiec, na Ciebie spada cala zlosc. Lgna do Ciebie, a jednak utrzymuja, ze to Ty jestes odpowiedzialna. Litujesz sie nad nimi, ale jednoczesnie chcialabys, by zostawily Cie sama. Chociaz kilka minut spokoju. Czy to nigdy sie nie skonczy?

Nie jest trudno zidentyfikowac dom alkoholika. Wyglada on mniej wiecej tak: Atmosfera jest pelna napiecia. Wybuch klotni jest tylko kwestia czasu. Zaczyna sie ona od zupelnie bezsensownych przyczyn. Alkoholik rozpoczyna spor, zeby miec pretekst do wyjscia i picia. Ty rozpoczynasz z powodu czegos, co zdarzylo sie piec dni, piec miesiecy, albo piec lat temu. Sama klotnia dotyczy bzdur, ktore w gruncie rzeczy nie maja znaczenia. „Ktora godzina?” „A co, jestes slepy?”

Mary opowiadala mi, ze kiedys jej rodzice klocili sie na temat tego, o ktorej powinna wracac do domu. Byla wsciekla, poniewaz nie sluchali tego, co ona mowi. Chciala przedstawic swoj punkt widzenia, poniewaz o godzine jej powrotu do domu chodzilo. Wyjasnilam jej, ze tak naprawde to spor wcale nie byl o nia. Byla to proba sil. Klotnia nie dotyczyla Mary, tylko jej matki pokazujacej temu pijakowi, gdzie jest jego miejsce i ojca walczacego z dziwka, przez ktora musi pic. Decyzja dotyczy osoby Mary, lecz jej racje nie maja zadnego znaczenia. Po jakims czasie te klotnie staja sie dla dziecka slowami – slowami pelnymi zlosci. To, czy sa one sluszne czy niesluszne nie ma znaczenia, poniewaz wszystkie one sa pozbawione sensu. Dziecko reaguje strachem i szybko uczy sie, ze dorosli nie zawsze mowia to, co mysla i mysla tak, jak mowia.

W koncu prawda traci swe znaczenie. Z moich badan dotyczacych dzieci z domow alkoholikow wynika, ze zagubily one poczucie prawdy. Nie wiedzialy co jest, a co nie jest prawda. Nie bylo to takze dla nich specjalnie wazne. Raczej staraly sie zgadywac jakich uczuc sie od nich oczekuje. Dalam do wypelnienia kwestionariusze stu piecdziesieciorgu dzieciom. Setka pochodzila z rodzin alkoholikow, a pozostale piecdziesiecioro – w tym samym wieku, takiej samej plci i o podobnym pochodzeniu spolecznym co ta setka – nie mialo rodzicow, ktorzy naduzywaja alkoholu. W kwestionariuszu byla skala klamstwa. Jest to sposob na okreslenie tego, czy badany – zamiast mowic prawde – daje takie odpowiedzi, o ktorych mysli, ze sa oczekiwane. Robi to dla uzyskania lepszych wynikow. Okazuje sie, ze dzieci z domow niealkoholikow, ktore klamia, robia to wlasnie po to, aby uzyskac lepszy wynik na kwestionariuszu. Dzieci z domow alkoholikow maja globalnie duzo wyzsze oceny w skali klamstwa. Pokazuje to, ze wlasciwie one nie klamia. Ich wyniki kwestionariuszowe sa niskie, niezaleznie od tego, czy klamia, czy tez nie. Wskazuje to na fakt, ze ich swiat nie jest typowym swiatem. Dlatego ich odpowiedzi nie sa typowymi odpowiedziami.

12
Перейти на страницу:

Вы читаете книгу


Woititz Janet G. - Ma??e?stwo na lodzie Ma??e?stwo na lodzie
Мир литературы